Dobrze wiedzieć

| 2009-07-28

Romans w pracy

W pracy spędzamy jedną trzecią doby, a czasem nawet więcej. Gdzie mamy zatem kogoś poznać, jeśli nie tam? Skoro zadajesz sobie takie pytanie, to znaczy, że potencjalnie może cię to spotkać – poryw serca i namiętne uniesienia miłosne w miejscu pracy.

Marzena była świeżo po rozwodzie, kiedy do niewielkiej firmy dołączył Kuba. Wpadła mu w oko, a on też nie był jej obojętny, otaczając ją troskliwą opieką. Choć sprawiał wrażenie szorstkiego, był dla niej miły i szarmancki. – Zaczęłam postrzegać biuro jak miejsce, w którym można przyjemnie spędzać czas. Kuba zdawał się rozumieć mój ból po rozwodzie, a jednocześnie potrafił sprawić, że w jego obecności zapominałam o przykrych przeżyciach – opowiada Marzena.

Tak niewinnie rozpoczyna się flirt. Dla obojga świat staje się bardziej kolorowy, zaczynają bardziej o siebie dbać, nabierają gracji. Szefowie są zachwyceni, bo na spotkaniach firmowych prześcigają się w pomysłach, bynajmniej nie dlatego, żeby znaleźć lepsze rozwiązanie, ale aby lepiej się zaprezentować drugiej stronie. Przestają marudzić, kiedy trzeba zostać po godzinach.

Dyskrecja wielka rzecz
Marzena i Kuba pracowali na równorzędnych stanowiskach w tym samym dziale sprzedaży. Ich biurka były nieco oddalone od siebie, ale widzieli się nawzajem. Zerkali na siebie potajemnie znad monitorów, pilnując, by nikt nie zauważył ich spojrzeń. Skrzynki e-mailowe pękały w szwach od wzajemnych krótkich liścików. Coraz częściej spotykali się w firmowej kuchni albo niby przypadkiem przy ksero. Kilka razy wyszli oficjalnie na spotkania do klientów, a tymczasem umówili się na lunch. – Wyraźnie między nami iskrzyło. Kiedy po jakimś czasie Kuba zaczął mi proponować wspólne spędzenie wieczoru: w kinie, na drinku albo w klubie, chętnie się zgadzałam – opowiada Marzena.

I gdyby na tym poprzestać, byłoby wszystko w porządku. Problem w tym, że serce nie sługa. Zakochali się czy też, jak dziś mówi o tym Marzena – zauroczyli się sobą. W wybuchu namiętności przyszła im z pomocą sama firma. wyjeździe szkoleniowym dla działu sprzedaży wymknęli się wieczorem z imprezy integracyjnej i udali się razem do alkowy. Był nią pokój Marzeny, który dzieliła z koleżanką. Kiedy ta przyszła zmęczona położyć się spać, zastała ich razem w jednoznacznej sytuacji. Świnią nie była, więc po cichutku, dyskretnie się wycofała i poszła spać do koleżanek, kłamiąc, że Marzena zamknęła się w pokoju od wewnątrz, a że zapomniała wyjąć klucz z zamka, to obsługa hotelu nie mogła otworzyć drzwi. Jednak nazajutrz przy wspomnieniach ubiegłego wieczoru kompan Kuby, nieświadom niczego, głośno rozprawiał o tym, jak to całą noc przespał sam w pokoju, bo kolega się zapodział. Koleżanki skojarzyły fakty. Po powrocie do pracy pilnie obserwowały parę i wyłapały to, czego nie zauważyły przez kilkanaście poprzednich tygodni. W kilkudziesięcioosobowej firmie wieści rozchodzą się bardzo szybko. Za ich plecami zaczęły wkrótce krążyć szeptane plotki.

Nie ma się z czym kryć?
Jeśli zabrniecie w romans w pracy, pilnujcie, aby jak najmniej wiedziały o nim postronne osoby. W przeciwnym wypadku znajdziecie się w centrum uwagi. A to już niekoniecznie może podobać się zwierzchnikom, bo dekoncentruje nie tylko was, ale i osoby zaangażowane w zdobywanie pożywki dla plotek. Załóżcie maskę zawodowej obojętności, nie pozwalajcie sobie na schadzki w pracy czy potajemne zamykanie się w sali konferencyjnej.

– Oczywiście wcześniej uważaliśmy, aby nikt się nie dowiedział, ale po tym wyjeździe i tak wszyscy po jakimś czasie wiedzieli. Nietrudno było zauważyć, że jesteśmy obiektem rozmów, nie mieliśmy się już za bardzo z czym kryć – mówi Marzena. Romans kwitł na dobre, po dwóch miesiącach Kuba przyszedł do koleżanek z działu marketingu zapytać, czy nie mają pudeł, bo właśnie się przeprowadza i chce spakować rzeczy. Wszyscy wiedzieli, jaki jest kierunek przeprowadzki – mieszkanie (a może raczej łóżko) Marzeny. Promienieli szczęściem. Latem jeździli na wspólne wypady weekendowe. W pracy starali się zachować pozory, ale i tak nikt nie wierzył, że wklepują w komputer ofertę dla klienta, a nie piszą kolejny słodki liścik miłosny. Byli dobrymi handlowcami. Ale od czasu gdy szef się dowiedział o płomiennej miłości, zaczął na nich nieprzychylnie spoglądać. Coraz częściej sprawdzał, kontrolował. – Nigdy nie przyłapał nas na żadnym błędzie czy niedociągnięciu, bo mieliśmy świadomość, że jesteśmy stale pod ostrzałem i musimy się starać dwa razy bardziej niż inni. Było ciężko, ale mieliśmy siebie i po pracy sobie to wynagradzaliśmy – opowiada Marzena.

Nie będzie łatwo
Dużo prościej będzie przetrwać w firmie, w której taki precedens już kiedyś miał miejsce i szczęśliwie się zakończył. Sporo się przecież zna par, które poznały się w pracy, a zwieńczyły romans na ślubnym kobiercu. Jeśli jednak w firmie jest źle widziane jakiekolwiek bliższe zacieśnianie stosunków ze współpracownikami, trzeba będzie mieć się na baczności podwójnie. Niezależnie od tego, w jakiej organizacji czy firmie pracujesz, kiedy plotka o romansie się rozniesie, lepiej sama umów się na rozmowę z szefem w sprawach zawodowo-osobistych. Wyjaśnij, że owszem, taka sytuacja ma miejsce. Graj w otwarte karty, bo lepiej, jeśli szef dowie się od ciebie i uzyska zapewnienie, że w żaden sposób sprawy zawodowe na tym nie ucierpią, niż jeżeli dowie się od „życzliwego”, który dodatkowo cię obsmaruje. To nie jest łatwa sytuacja, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Sielanka Marzeny i Kuby trwała. Do czasu. W połowie lata Kuba poznał inną dziewczynę. Sprawy potoczy się szybko. Marzena przychodziła do pracy z podkrążonymi od płaczu oczami, on z kamienną twarzą, nawet na nią nie spoglądał. Ponownie przyszedł do koleżanek z marketingu po pudła, bo znów się przeprowadzał. Nie przejmował się, że wszyscy słyszą, jak od czasu do czasu mówi „kotku”, obierając telefon lub dzwoniąc. – Nie mogłam się wtedy na niczym skupić, mam wrażenie, że robił to specjalnie. Kilka razy popłakałam się w pracy, oczywiście nie publicznie, w toalecie. Wydawało mi się, że będziemy szczęśliwi, a spotkało mnie to samo – znów facet ode mnie odszedł do innej. Nie mogłam się pozbierać – opowiada ze smutkiem Marzena. Była załamana. Wzięła urlop, żeby dojść do siebie. W tym samym czasie Kuba wyjechał z „kotkiem” do Hiszpanii.

Smutny koniec
Zanim się wpakujesz w romans, weź pod uwagę, że może nie wypalić. Jeśli już tak się stanie, zminimalizuj sytuacje, które mogą być dla ciebie przykre. Nie zwierzaj się koleżankom, nawet jeśli masz potrzebę wygadania się komuś. Trzymaj się możliwie jak najdalej od niedawnego kochanka, jeśli jest taka możliwość, zmień pokój, biurko, chodź na obiady o innych porach niż on. Pamiętaj, że jesteś w pracy i będziecie musieli ze sobą współpracować. Nie krytykuj go publicznie, rozmawiaj z nim na płaszczyźnie merytorycznej, nie schodź na tematy osobiste i nie pozwól, by rządziły tobą emocje.

Latem spada sprzedaż w branży, w której działa firma zatrudniająca Marzenę i Kubę. Tak się dzieje co roku i nie powinno to nikogo dziwić, zwłaszcza szefa z dużym doświadczeniem. Jednak zwierzchnik Marzeny i Kuby, kiedy na początku jesieni przyglądał się wynikom sprzedaży, zaczął kręcić nosem, że rezultaty pracy są zbyt mizerne. Uwagi miał do wszystkich handlowców, jednak kiedy dwa tygodnie później postanowił zwolnić tych, którzy sobie nie radzili, padło na Marzenę i Kubę. – Nie miał żadnych podstaw merytorycznych, aby to zrobić. Nasze wyniki były równie kiepskie jak innych, a były na pewno osoby, które miały jeszcze gorsze. Poszło o ten nieszczęsny romans. Chciałam walczyć o swoje w sądzie pracy, ale zdałam sobie sprawę, że wtedy wyciągną na wierzch brudy i będą starali się mi udowodnić, że byłam złym pracownikiem – żali się Marzena.

Około 8% kobiet, które wdały się w romans w pracy, odchodzi z niej, gdy sprawy zaczynają się za bardzo komplikować. Taka sytuacja może spotkać także ciebie i musisz się liczyć z tym, że romans w firmie nie zawsze ma szczęśliwy finał. Jeszcze trudniej rozegrać partię, gdy kusi cię romans z własnym szefem. Warto wtedy posłuchać mądrości firmowych, ujętych w proste i dosadne hasła typu: „Don’t f… in the factory”, którego polskiego odpowiednika nie zacytuję z uwagi na dbałość o czystość języka.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

Autor: Ewelina Kitlińska
Źródło: kafeteria.pl, wrzesień 2006

Zobacz także:
›› Opieka nad osobami starszymi w Niemczech – co warto wiedzieć o takiej pracy?
›› Jakie oferty pracy czekają na polskich kandydatów w Niemczech i Austrii?
›› Kilka oznak tego, że czas na zmianę pracy

 Drukuj   Zapisz do pdf   Wyślij znajomemu

Komentarze:

Brak komentarzy